wtorek, 26 sierpnia 2014

Prezydent podpisał nowelę ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym- uwagi do art. 32.

I stało się, Prezydent jednak podpisał całą ustawę z dnia 11 lipca 2014 r. o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz niektórych innych ustaw, pomimo poważnych wątpliwości konstytucyjnych jej przepisów przejściowych, a dokładnie przepisu art. 32, przewidującego wprowadzenie zasady retroakcji (już nawet nie retrospektywności, a retroaktywności!). Zgodnie z tym przepisem do umów w sprawie warunków odpłatności za studia lub usługi edukacyjne, o których mowa w art. 99 ust. 1 ustawy, o której mowa w art. 1, zawartych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy stosuje się przepis art. 160a ust. 7 ustawy, o której mowa w art. 1, w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą.
Ustawa wchodzi w życie z dniem 01.10.2014r., wskutek wyjątkowego pośpiechu Ustawodawcy. Posiedzenie Senatu wyznaczono ad hoc, aby przegłosować ustawę bez poprawek, ad hoc dlatego, że na witrynie internetowej Senatu nawet śladu nie było informacji o wprowadzeniu tego do porządku obrad. Jednego dnia komisja przyjęła projekt bez poprawek, następnego dnia uzupełniono porządek obrad Senatu właśnie o punkt dotyczący tego projektu. Oczywiście senatorowie stwierdzili, że projekt nie jest bez wad, że nie jest doskonały, że wymaga poprawek, ale można to przecież zrobić później w drodze nowelizacji. Sory, skoro tak się tworzy prawo... dlatego też czytamy co jakiś czas w Rzepie, czy GP narzekania Sędziów TK o słabym poziomie legislacji, a my praktycy narzekamy na liczne nowelizacje, w których trudno się połapać.
Cóż, gdy pojawi się pierwsze orzeczenie na podstawie przepisu art. 32 cytowanej ustawy, sprawa zostanie wyczerpana w II instancji, bardzo chętnie sporządzę skargę konstytucyjną.

Na marginesie zauważyć trzeba, że w treści uzasadnienia projektu nie ma nawet śladu usprawiedliwienia, dlaczego Ustawodawca zastosował retroakcję i objął przepisami nowej ustawy sytuacje zaszłe, ale zaszłe tak dalece, że nie wiadomo, gdzie jest granica. Ustawodawca bowiem owej granicy nie postawił, nowela obejmuje więc także stosunki prawne zakończone już przed dniem wejścia w życie ustawy, ale jak daleko sięga ta regulacja - nie wiadomo, może nawet do roku 1990r., kiedy pojawiły się umowy o odpłatności za studia w ustawie z 12.09.1990r. o szkolnictwie wyższym, w której przewidziano możliwość odpłatności za studia (vide art. 23).

Należy wszak rozróżnić retroakcję od retrospekcji. Gdy Ustawodawca decyduje się wprowadzić retroakcję musi to wyjątkowo precyzyjnie uzasadnić, wyważyć różne sprzeczne interesy, chronione wartości, wytłumaczyć dlaczego nowa regulacja ma się posuwać tak daleko wstecz. Wytłumaczyć co z zasadą ochrony praw nabytych i dlaczego nie dozna ona uszczerbku, albo przynajmniej jakie inne wartości zasługują na większą aprobatę i ochronę. Tymczasem w uzasadnieniu tego projektu nie ma ani jednego zdania, słowa wręcz o konieczności wprowadzenia retroakcji za pomocą przepisu art. 32 tej ustawy.

I choć całą nowelizację należy ocenić bardzo dobrze, jako wyjątkowo postępową, to zazwyczaj problemy stwarzają takie małe ułomności ustawowe. Sprawa niewątpliwie doczeka się finału w Trybunale Konstytucyjnym, wówczas Sąd Najwyższy prawdopodobnie będzie zmuszony ponownie się wypowiedzieć w przedmiocie terminu przedawnienia roszczeń z umów o warunkach odpłatności za studia. Bo w październiku prawdopodobnie podejmie uchwałę zgodną z nowym, retroaktywnym przepisem. Gdy zaś TK deroguje niekonstytucyjny przepis, pojawi się konieczność nowej uchwały SN.

Póki co obserwujemy sytuację.

piątek, 8 sierpnia 2014

Sądowa magiczna formuła "zeznania są spójne i zborne" - uchybienia w ocenie dowodów

Praktycznie każde uzasadnienie wyroku, które wpada mi w ręce, o ile nie można w nim dostrzec zarzutów obrazy przepisów prawa materialnego, obarczone jest błędem w zakresie oceny materiału dowodowego, który w istocie sprowadza się do nieadekwatności do zasad logiki formalnej. 

Częstokroć Sądy, mając wyrobiony już pogląd i ocenę prawną sprawy, używają magicznej formuły, która ma cementować i legalizować zasadność poczynionych ustaleń, mianowicie "dowody w sprawie są ze sobą spójne i zborne", albo "zeznania świadków okazały się zbieżne i spójne". Ta formuła może zmylić czujność i sprowadzić nas na manowce, jednakże jej użycie zawsze wymaga przeprowadzenia przez Sąd uzasadnienia poczynionych ustaleń i wskazania, które to dokładnie elementy są ze sobą spójne. Tego już niestety Sądy nie czynią, myśląc, że ww. magiczna formuła załatwia sprawę.

Jednakże zawsze analiza poszczególnych dowodów, a przede wszystkim zeznań świadków pod kątem konkretnej okoliczności, wykazuje sprzeczności. 

Dla praktyków polecam sporządzenie tabeli i zestawienie tych zeznań ze sobą pod kątem oznaczonej okoliczności. 

A jak wykazać błąd logiczny?
Podaję przykład ustalenia braku spójności:
Skoro Sąd wyraża ocenę o braku spójności dwóch zeznań, a więc stawia w opozycji dwa konkurujące ze sobą (matematycznie) zbiory, powinien wykazać - dla uzasadnienia prawdziwości swego sądu - które konkretnie elementy jednego zbioru nie są kompatybilne z konkretnymi elementami drugiego zbioru. 

Przy założeniu, że zeznania jednego świadka stanowią zbiór twierdzeń o faktach, a jeden fakt stanowi jeden element zbioru, to po stronie Sądu spoczywa obowiązek wykazania, że dany element z tego zbioru (fakt) nie koresponduje z danym elementem drugiego zbioru 

Musimy zatem wyjść z następujących założeń:
1. świadek jest pewnym źródłem dowodowym, nośnikiem informacji;
2. aby wydobyć te informacje należy użyć pewnego instrumentu procesowego, jakim jest przesłuchanie;
3. wydobyte informacje uzyskują kształt procesowy o uzyskują status zeznań;
4. zeznania z kolei to pewien określony zbiór złożony z elementów, czyli z faktów.

Powinno się przyjąć przy ocenie zeznań metodologię zakładającą matematyczne myślenie, sprowadzające się do procesu porównania zbiorów, np. zbioru X, składającego się z elementów a, b, c, d, e, ze zbiorem Y, składającym się z elementów a, b, c, d, e.

X ∈ (a, b, c, d, e)
Y ∈ (a, b, c, d, e)

Teraz musimy postawić sobie pytanie, czy te zbiory są sobie równe:

tj. czy X = Y   ?

A przecież, zbiory są ze sobą równe (X = Y) , jeżeli każdy element ze zbioru X  należy do zbioru Y i każdy element ze zbioru Y należy do zbioru X, czyli:
X = Y ↔ X ∈ Y ∧ Y ∈ X


Jeżeli X ≠ Y, to nie możemy stwierdzić, że zeznania X są spójne z zeznaniami Y. 

Analizie oczywiście należy poddać każdy z elementów obydwu zbiorów, bo wystarczy, że jeden element ze zbioru X nie będzie korespondował z jednym z elementów ze zbioru Y, aby stwierdzić, że 
X ≠ Y, a więc, że zeznania nie są spójne.

Każdorazowo więc musimy porównywać ze sobą dowody, w szczególności zeznania świadków na zasadzie traktowania ich jako matematyczne zbiory pewnych elementów (faktów). Jeżeli fakt, który podaje świadek nie koresponduje z faktem, który podaje drugi świadek, to nigdy nie będziemy mogli powiedzieć, iż ich zeznania są spójne. Skoro więc nawzajem się wykluczają, to na ich podstawie nie jest możliwe zrekonstruowanie jednolitego stanu faktycznego sprawy. 

Myślę, że jest to pewien sposób na skuteczny zarzut błędnej oceny materiału dowodowego, tj. dokonanej przy naruszeniu zasad logiki formalnej. 

Polecam więc zabawę w zbiory :-)