piątek, 12 grudnia 2014

czwartek, 11 grudnia 2014

SN postanowił dziś odmówić podjęcia uchwał ws przedawnienia czesnego!

Z ostatniej chwili: Sąd Najwyższy wydał dziś postanowienie: odmówić podjęcia uchwały w sprawie zapytań prawnych o termin przedawnienia roszczeń z tytułu czesnego za studia. W praktyce oznacza to, że termin ten wynosi 3 lata.
O wątpliwościach związanych z interpretacją nowych przepisów napiszę wieczorem.

środa, 3 grudnia 2014

11.12.2014r. posiedzenie SN ws zapytania prawnego o termin przedawnienia czesnego!

11 grudnia 2014r. posiedzenie Sądu Najwyższego w sprawie podjęcia uchwał dotyczących pięciu zapytań prawnych o termin przedawnienia roszczeń z tytułu czesnego za studia. 

W związku z wejściem w życie ustawy z 11.07.2014r., nowelizującej Prawo o szkolnictwie wyższym oraz art. 32 tej noweli, roszczenia z tytułu czesnego przedawniają się z upływem lat 3, przy czym termin ten znajduje zastosowanie także do umów zawartych przed dniem wejścia w życie tej ustawy.
Jest to więc klasyczny przykład nawet nie retrospekcji, a retroakcji, niepodyktowanej żadnymi względami aksjologicznymi, na co wskazuje lektura uzasadnienia projektu tej noweli. Ustawodawca w ogóle nie odniósł się do żadnych innych wartości, które postulował chronić tak szeroką retroakcją.
 

Już złożyłem do SN pismo przygotowawcze, w którym zasugerowałem potrzebę skierowania przez ten Sąd zapytania prawnego do TK o zbadanie zgodności z Konstytucją na podstawie art. 193 Konstytucji. W mojej ocenie art. 32 ustawy z 11.07.2014r. narusza zasadę ochrony praw nabytych, zasadę prawidłowej legislacji, zasadę demokratycznego państwa prawnego i zasadę równości.
 

Liczę na to, że SN dostrzeże absurd całego przepisu, albowiem dostaję już wyroki, w których Sądy powołują się na nowe przepisy, podczas gdy umowa o studiowanie była zawarta nawet pod rządami ustawy o szkolnictwie wyższym z 1990r. (Obecna jest z 2005r.). 

Tak szeroko zakreślona retroakcja może chyba powodować możliwość zastosowania tych nowych przepisów do stosunków prawnych zawiązanych także na gruncie:
- dekretu z dnia 28.10.1947r. o organizacji nauki i szkolnictwa wyższego;
- ustawy z dnia 15.12.1951r. o szkolnictwie wyższym i o pracownikach nauki;
- ustawy z dnia 5.11.1958r. o szkolnictwie wyższym;
- ustawy z dnia 04.05.1982r. o szkolnictwie wyższym.

Skoro bowiem Sądy stosują ten przepis do umów zawartych na tle ustawy z 1990r., to nic nie stoi na przeszkodzie jego stosowania do ww. archiwalnych bardzo aktów normatywnych.

Jak dla mnie absurd.
Czekamy na efekt, do 11.12.2014r.

czwartek, 11 września 2014

Domniemanie rozstrzygnięcia w orzeczeniu sądowym - krytyka linii orzeczniczej SN

Rzekomo utrwalony już pogląd Sądu Najwyższego o tym, że z braku zasądzenia w orzeczeniu całej żądanej kwoty kosztów procesu należy domniemywać, iż w pozostałej części żądanie zostało oddalone - nie zasługuje według mnie na aprobatę i nie mogę się z nim pogodzić. 

Chciałem tu nawiązać do następujących orzeczeń SN:
- uchwała z dnia 11.12.1972r. ws. III PZP 14/72 (która zapoczątkowała tę linię);
- postanowienie z dnia 04.11.2011r. ws. IV Cz 82/10;
- uchwała z dnia 30.11.2011r. ws. III CZP 69/11.

Najogólniej rzecz ujmując orzeczenie o kosztach procesu nie musi być kompletne, ponieważ, nawet, gdy nie zawiera pełnego  rozstrzygnięcia, stronie przysługuje zażalenie w stosunku do części nieuwzględnionej. Wówczas suponuje się, że w tej niewyrażonej, niezwerbalizowanej części żądanie zostało oddalone.

W mojej skromnej ocenie dopuszczenie konstrukcji domniemań (i to pozanormatywnych) w tak ważkich aktach, jak orzeczenia sądowe jest nieporozumieniem i nie zasługuje na żadne usprawiedliwienie, a taką ekskluzję od ogólnie przyjętych zasad chce się wprowadzić mając na względzie tak pojmowaną ekonomikę procesową, a więc pewną wygodę.
Natomiast tam gdzie proces pozwala na przyjęcie domniemań, a odbywa się to na polu postępowania dowodowego, tam znajduję uzasadnienie dla ich stosowania, tego rodzaju domniemania mają genezę normatywną.

Kuriozalne jest i niebezpieczne zaś czynienie domniemań „dla wygody” w orzeczeniach sądowych!

W tak relewantnych aktach, jak orzeczenia sądowe, nie powinno być miejsca na domniemania. Orzeczenie, czy to dotyczące przedmiotu procesu, czy żądań ubocznych – zawsze dotyczy sfery i interesów prawnych stron. Strona nie może domyślać się, co organ procesowy miał na myśli i doliczać się tego, czego brakuje w orzeczeniu.

Najczęściej ów problem pojawia się w sytuacji, w której strona żąda zasądzenia kosztów zastępstwa procesowego w wysokości podwyższonej stawki. Często zdarza się bowiem, że Sąd tak czy siak zasądza koszty w wysokości minimalnej. Strona wówczas domyśla się, czy Sąd nie zauważył, czy rozmyślnie „oddalił” żądanie jako niezasadne. Najczęściej też, wbrew dyrektywom przewidzianym w art. 328 § 2 kpc, Sąd takiego „oddalenia” nie uzasadnia.

Teraz pojawia się problem substratu zaskarżenia. Zasadą jest, że środek zaskarżenia jest niedopuszczalny tam, gdzie nie ma substratu zaskarżenia. Substratem takim jest oczywiście rozstrzygnięcie dotyczące praw i obowiązków, czy też ogólnie sfery prawnej strony. I nie ma znaczenia to, że rozstrzygnięcie w przedmiocie kosztów procesu dotyczy wyłącznie żądań ubocznych, zawsze wszak dotyczy owej sfery majątkowej. Skoro strona „trafia” w końcu do Sądu, to pragnie uzyskać przysłowiową sprawiedliwość. Zazwyczaj zostaje wciągnięty do procesu (lub postępowania nieprocesowego) na kilka lat, dlatego gdy doczeka się już rozstrzygnięcia powinno ono być jasne, precyzyjne, bez miejsca na domysły i jakieś domniemania.

Nie mogę pogodzić się z argumentacją przedstawioną przez SN w uzasadnieniu uchwały ws. III CZP 61/11, w której Sąd stwierdził, że „choć dogmatyczny wzorzec rozstrzygania o kosztach nakazuje orzekanie o całości wniosku, a więc o uwzględnieniu żądania, a jeżeli nie jest ono uwzględniane w całości, także o jego oddaleniu w pozostałej części, i taki sposób orzekania należy rekomendować, to jednak względy pragmatyczne - potwierdzone wieloletnią praktyką - powodują, iż orzeczenie o oddaleniu wniosku w pozostałej części nie jest konieczne i nie stoi także na przeszkodzie zaskarżeniu takiego orzeczenia zażaleniem”.

Owe „względy pragmatyczne”, jak je określa SN, oznaczają w istocie wygodę dla Sądu, który po rozstrzygnięciu meritum sprawy, nie ma już siły i ochoty na grzebanie się w kosztach. Tym bardziej, że SN sam przyznaje w ww. uchwale, że „zasady rządzące orzekaniem o kosztach procesu są relatywnie skomplikowane”.
Należy jednak postawić sobie pytanie systemowe podszyte aksjologią państwa prawa – dla kogo powołane zostały Sądy i komu mają służyć i komu mają ułatwiać. Pytanie nasuwa się samo – stronom procesu. A więc o ile łatwiej jest Sądowi nie orzekać o całości żądania w przedmiocie kosztów i dokonywać żmudnych rozliczeń, względnie uzasadniać dlaczego pełnomocnikowi nie należy się wynagrodzenie w podwyższonej stawce, o tyle stronie wcale łatwiej już nie jest, bo ta musi się domyślać o co chodziło organowi procesowemu i dlaczego nie orzekł o całości żądania, tym bardziej, ze bardzo często z uzasadnienia to nie wynika. To strona ostatecznie musi zmierzyć się z przyjętym „domniemaniem oddalenia żądania w pozostałej części”.
Dlatego ta „pragmatyka procesowa”, czy „ekonomika procesowa” ma ułatwiać życie Sądowi, a nie obywatelowi.
Pojawia się moment zaskarżenia orzeczenia i cóż teraz, gdy nie ma substratu zaskarżenia, a Sąd w uzasadnieniu słowem nie wspomniał o motywach owego niewidzialnego rozstrzygnięcia.
Nie wiadomo jak się do tego zabrać i z czym polemizować, dlatego w dalszym ciągu prezentuję zdanie, że w takiej sytuacji właściwym środkiem procesowym jest wniosek o uzupełnienie postanowienia w przedmiocie rozstrzygnięcia o kosztach procesu. Tak powinno być w idei. Niestety w praktyce należy pójść dwutorowo i złożyć zażalenie na postanowienie o kosztach (niewidzialne i nieuzasadnione) oraz wniosek o uzupełnienie postanowienia.
Można więc postawić sobie pytanie nie tylko substrat zaskarżenia, który nie tylko musi istnieć w orzeczeniu, ale i należy go wskazać w zażaleniu (art. 394 § 3 kpc), ale nadto pytanie o możliwość „kwestionowania zasadności” orzeczenia w przypadku braku jakiegokolwiek uzasadnienia dlaczego Sąd nie zasądził na rzecz strony zwrotu kosztów w żądanej wysokości, a przyznał tylko w stawce podstawowej.
Jak kwestionować zasadność „niewidzialnego i nieuzasadnionego rozstrzygnięcia?”
Zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego PWN:
Kwestionować oznacza «podawać w wątpliwość słuszność czegoś lub zaprzeczać czemuś»
[http://sjp.pwn.pl/szukaj/kwestionowa%C4%87]
Owa kontestacja, zgodnie z zasadami logiki, nie może istnieć bez przedmiotu kontestacji „czegoś”, „czemuś”.
Skoro Sąd nie wyprowadził w treści uzasadnienia postanowienia żadnych argumentów, dla których nie uwzględnił żądania zasądzenia zwiększonych kosztów, to nie jest przez stronę zupełnie możliwa ocena tych argumentów w treści zażalenia, nawet jeżeli strona by je wniosła.

Strona nie może kwestionować czegoś, co nie istnieje, nie może dokonywać ocen, a więc pozbawiona jest możliwości badania pod kątem prawdziwości.

Wszak oceną nazywamy sąd dotyczący jednostkowego, konkretnego stanu rzeczy, kiedy to posługując się przyjętym kryterium oceny, pozytywnie lub negatywnie przeżywamy (tj. aprobujemy lub dezaprobujemy) przypisanie temu stanowi rzeczy określonej wartości W.
(Malinowski w: Logika dla prawników, red. A. Malinowski, Warszawa 2013, s. 223)

Strona, z uwagi na brak rozstrzygnięcia (substratu) zaskarżenia oraz brak uzasadnienia nieistniejącego orzeczenia, nie może kwestionować postanowienia.
Środki zaskarżenia oparte są właśnie na ocenie rozstrzygnięcia pod kątem prawdziwości lub fałszu, to rozstrzygnięcie i jej merytoryczne uzasadnieni stanowi ww. „jednostkowy, konkretny stan rzeczy”, czyli podstawę kontestacji.
Oczywiście znam orzecznictwo przewidujące tajemnicze „domniemanie”, wedle którego orzeczenie tylko o części żądania co do kosztów procesu stanowi oznakę tego, iż w pozostałej części żądanie jest oddalone, jednakże zupełnie się z takimi postulatami nie zgadza.
Sąd Najwyższy w uchw. z 30.11.2011r., III CZP 69/11 stwierdza, że w razie nieuwzględnienia wniosku o przyznanie kosztów procesu w całości, zbędne jest orzekanie o oddaleniu tego wniosku w pozostałej części.
Stanowisko takie jest nie do przyjęcia i świadczy raczej o lenistwie i wygodnictwie procesowym.
Podstawą orzekania w sposób odbiegający od rekomendowanych standardów dla SN stanowi:
- wieloletnia praktyka orzecznicza;
- skomplikowanie zasad rządzących orzekanie o kosztach procesu.

Sąd zauważa w tym orzeczeniu, że „należy podkreślić, że zasady rządzące orzekaniem o kosztach procesu są relatywnie skomplikowane, nie zawsze też strony w sposób przejrzysty i jednoznaczny składają wnioski w tym przedmiocie”.

Zauważyć należy, iż SN wyraził niskie standardy, że nie jest konieczne orzekanie o całości żądania w przedmiocie kosztów i można pominąć działanie zgodnie ze „sztuką orzeczniczą” w przypadku - z jednej strony tak błahej kwestii jak koszty (skoro o roszczeniu głównym orzeczono, więc strona powinna być zadowolona) – a z drugiej strony tak skomplikowanej materii.

Dziwić może pozwanego taka ambiwalencja, wedle której rodzaje orzeczeń podlegających zaskarżeniu w drodze zażalenia  z art. 394 kpc Sąd Najwyższy traktuje ściśle, precyzyjnie i zwężająco, a z drugiej strony zupełnie dowolnie przyzwala na zaskarżanie orzeczeń nieistniejących i z lekką ręką konkluduje, że „nie stoi także na przeszkodzie zaskarżeniu takiego orzeczenia zażaleniem”.
Podnieść należy, że przepis art. 325 kpc wyznacza obligatoryjne elementy sentencji orzeczenia:
Sentencja wyroku powinna zawierać wymienienie sądu, sędziów protokolanta, oraz prokuratora jeżeli brał udział w sprawie, datę i miejsce rozpoznania sprawy i wydania wyroku, wymienienie stron i oznaczenie przedmiotu sprawy oraz rozstrzygnięcie sądu o żądaniach stron.
Ustawodawca celowo używa liczby mnogiej rzeczownika żądanie, wskazując, że orzeczenie tylko wówczas będzie kompletne, gdy Sąd odniesie się do wszystkich zgłoszonych w postępowaniu żądań stron.
Ustawodawca nie przewiduje tu żadnych wyjątków, nie ustanawia żadnych domniemań, nie różnicuje, czy żądanie dotyczy roszczenia głównego, czy roszczeń ubocznych takich jak odsetki, koszty procesu, rygor natychmiastowej wykonalności.

Niedopuszczalne jest – choćby w świetle art. 234 kpc – ustanawianie domniemań, które nie wynikają z przepisu prawa, a wprowadzane są długoletnią praktyką dla wygody.
Jest to pogląd nie do zaakceptowania z uwagi na przepis art. 234 kpc, zgodnie z którym tylko domniemania ustanowione przez prawo (nie długoletnią praktykę) wiążą Sąd.
Jeżeli dla Sądu uciążliwe jest (co podnosi SN stanowiąc o skomplikowanej materii) obliczanie kosztów procesu, może przecież śmiało powierzyć referendarzowi sądowemu szczegółowe wyliczenie kosztów procesu zgodnie z art. 108 § 1 zd. 2. Kpc.
Skazywanie strony na ten środek odwoławczy w tego rodzaju sytuacji jest pozbawieniem strony konstytucyjnego prawa do sądu (art. 45 Konstytucji RP).

Sąd Najwyższy wszak wyraził się w jednym z orzeczeń, że:

Postanowienie o kosztach procesu, do którego - zgodnie z art. 361 k.p.c. - stosuje się odpowiednio art. 328 § 2 k.p.c., powinno zawierać nie tylko przytoczenie stanowiących podstawę prawną rozstrzygnięcia przepisów prawa, ale także wyjaśnienie, dlaczego w konkretnej sytuacji prawnej mają zastosowanie powołane przepisy prawa i w jaki sposób wpływają one na rozstrzygnięcie. Nie jest bowiem rolą Sądu Najwyższego poszukiwanie motywów, jakimi kierował się sąd orzekając o kosztach procesu, niezbędnych do oceny zasadności zażalenia. Niewskazanie podstawy prawnej, jak również motywów, którymi kierował się sąd orzekając o kosztach postępowania odwoławczego, oznacza, że uzasadnienie nie odpowiada wymogom art. 328 § 2 k.p.c.
[postanowienie SN z 12.10.2012r., IV CZ 70/12]

Tak samo SN orzekł w postanowieniu z 27.04.2012r. ws IV CZ 174/11:
Nie jest rolą Sądu Najwyższego poszukiwanie motywów rozstrzygnięcia w przedmiocie kosztów procesu.

Na marginesie wskazać należy, mając na uwadze stanowisko SN, że praktyka wykształciła trzeci rodzaj merytorycznego rozstrzygnięcia obok orzeczenia uwzględniającego, oddalającego żądanie, także i nieuwzględnienie żądania.

Słusznie więc Tomasz Szanciło w glosie krytycznej do ww. uchwały SN z 30.11.2011r., III CZP 69/11 stwierdza, że:
 „sentencja wyroku powinna zawierać m.in. rozstrzygnięcie sądu o żądaniach stron (art. 326 kpc), a jednym z tych żąda jest żądanie zasądzenia kosztów procesu. Ustawa nie różnicuje żądań stron w zależności od ich „wagi”, a więc że żądanie główne jest istotniejsze z punktu widzenia rozstrzygnięcia sądowego niż żądanie uboczne. Tymczasem w głosowanej uchwale dokonano takiego zróżnicowania, przyjmując, że żądanie w zakresie kosztów procesu jest niejako mniej istotne i mają do niego zastosowanie inne zasady niż dotyczące roszczenia głównego. Jednakże orzeczenie ostateczne o kosztach procesu, podobnie jak orzeczenie co do żądania głównego, powinno być zupełne, tj. powinno rozstrzygać, kto i w jakiej wysokości ponosi koszty postępowania, a więc obejmować wszystkie opłaty i wydatki poniesione w sprawie, także koszty postępowania mediacyjnego, zażaleniowego, zabezpieczającego, apelacyjnego i kasacyjnego”
[glosa krytyczna T. Szanciło do uchw. SN z 30.11.2011r., II CZP 69/11, OSP 2013/4/45]

Idąc tropem orzeczenia SN i różnicowania przez niego wagi żądań i roszczeń stron i pomimo chęci uniknięcia sytuacji, w której w stosunku do jednego orzeczenia przysługuje kilka środków prawnych, SN dopuszcza jednak się antynomii, prowadzącej do zróżnicowania środków prawnych od rodzaju żądań.

Żądanie główne
Żądania uboczne
Roszczenie główne
Roszczenie o odsetki
Roszczenie o koszty procesu
Żądanie nadania rygoru natychmiastowej wykonalności
Oddala
Pomija
Oddala
Pomija
Oddala
pomija
Oddala
pomija
Apelacja
Uzupełnienie
Apelacja
Uzupełnienie
Zażalenie
Zażalenie
Zażalenie
uzupełnienie

Mając na uwadze powyższe, stwierdzić należy, że przyjęcie argumentacji SN w cytowanej uchwale prowadzi do niedopuszczalnego zróżnicowania żądań procesowych, choć art. 325 kpc nie daje podstaw do czynienia tego rodzaju dyferencjacji. Inne środki będą przysługiwać stronie w przypadku roszczeń o odsetki, a inne w przypadku żądania kosztów procesu, choć i jedne i drugie to żądania uboczne.
W przypadku niezasądzenia odsetek i złożenia zażalenia, Sąd to zażalenie by odrzucił, ponieważ stronie przysługuje wniosek o uzupełnienie.
W przypadku niezasądzenia części kosztów i złożenia wniosku o uzupełnienie Sąd wniosek oddali (czemu więc nie odrzuci), ponieważ stronie przysługuje zażalenie.

Konsekwencja wymagałaby raczej trzymania się ugruntowanych dychotomicznych zasad procesowych, mających swoje źródło w przepisie, mianowicie:
- przy orzeczeniu istniejącym – środek zaskarżenia;
- przy braku orzeczenia – wniosek o uzupełnienie.
Relacja krzyżowa (orzeczenie istniejące – wniosek o uzupełnienie) dopiero powoduje odrzucenie środka procesowego, zgodnie z orzecznictwem:

  • Apelacja od nie istniejącego orzeczenia podlega odrzuceniu z braku substratu zaskarżenia (post. SN z 28.05.1998r., III CKN 409/98, LEX nr 519240);

  • Jeżeli sąd nie orzekł o całości żądania strona może złożyć wniosek o uzupełnienie orzeczenia (art. 351 § 1 k.p.c.), jeżeli natomiast wniosła środek odwoławczy dotyczący przedmiotu nieobjętego rozstrzygnięciem w sentencji orzeczenia, to środek ten podlega odrzuceniu jako niedopuszczalny z powodu braku substratu zaskarżenia (post. SN z 19.07.2006r., I CZ 35/06, LEX nr 584195);

  • Jeżeli sąd II instancji, zmieniając zaskarżony wyrok, nie orzekł o wszystkich żądaniach rewizji (apelacji), a żadna ze stron w przewidzianym terminie nie złożyła wniosku o uzupełnienie, to kasacja skierowana przeciwko orzeczeniu nie istniejącemu podlega - jako niedopuszczalna - odrzuceniu. (post. SN z 25.02.1997r., II CKN 15/97, OSNC 1997/6-7/89);

  • Kasacja od wyroku sądu odwoławczego zmieniającego wyrok sądu I instancji i zasądzającego w wyniku waloryzacji świadczenia kwotę niższą niż zasądzona przez sąd I instancji wskazująca jako wartość przedmiotu zaskarżenia różnicę między kwotą zasądzoną w I instancji a kwotą zasądzoną w II instancji, pozbawiona jest substratu zaskarżenia. Zgodnie z utrwalonym poglądem wniesienie w takiej sytuacji środka odwoławczego jest niedopuszczalne. (post. SN z 08.07.1997r., I CZ 76/97, LEX nr 110593).

  • Rozstrzygnięcie o żądaniach stron, w tym także o kosztach procesu, musi być zamieszczone w sentencji orzeczenia, a nie w jego uzasadnieniu (post. SN z 15.02.1967r., II CZ 144/66, LEX nr 548).

W tym ostatnim orzeczeniu Sąd Najwyższy słusznie zwrócił uwagę, że:
„Z mocy art. 325, 362 k.p.c. sentencja orzeczenia powinna zawierać rozstrzygnięcie sądu o żądaniach stron. Rozstrzygnięcie to powinno dotyczyć zarówno żądania głównego, jakim jest żądanie pozwu określające, jakiej treści wyrok zrealizuje w danym wypadku obowiązującą normę prawną, jak i żądań ubocznych, takich jak: żądanie odsetek zwłoki, żądanie kosztów procesu czy też żądanie nadania wyrokowi rygoru natychmiastowej wykonalności. Obowiązek rozstrzygnięcia o kosztach procesu wynika nadto z treści art. 108 k.p.c., w myśl którego sąd powinien rozstrzygnąć o kosztach w każdym orzeczeniu kończącym sprawę w instancji, gdy strona, której przysługuje zwrot kosztów procesu, wysunęła tego rodzaju żądanie (art. 98 i 109 k.p.c.).
Rozstrzygnięcie o żądaniu strony może być pozytywne albo negatywne. Sąd może uwzględnić lub oddalić żądanie strony. Rozstrzygnięcie o żądaniach stron musi być jednak zamieszczone w sentencji orzeczenia, a nie w jego uzasadnieniu. Tylko bowiem sentencja orzeczenia rozstrzyga o żądaniach stron. Uzasadnienie orzeczenia natomiast przeznaczone jest dla podania przez sąd powodów rozstrzygnięcia zawartego w sentencji. Orzeczenie nie zawiera zatem rozstrzygnięcia, jeżeli sąd ustosunkuje się wprawdzie do żądania strony jedynie w uzasadnieniu orzeczenia, ale pominie je w sentencji orzeczenia.”

Podkreślić więc należy z całą stanowczością, że ustawa nie przewiduje modelu, zgodnie z którym pominięcie części żądania jest rozstrzygnięciem (i to zaskarżalnym).


wtorek, 26 sierpnia 2014

Prezydent podpisał nowelę ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym- uwagi do art. 32.

I stało się, Prezydent jednak podpisał całą ustawę z dnia 11 lipca 2014 r. o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz niektórych innych ustaw, pomimo poważnych wątpliwości konstytucyjnych jej przepisów przejściowych, a dokładnie przepisu art. 32, przewidującego wprowadzenie zasady retroakcji (już nawet nie retrospektywności, a retroaktywności!). Zgodnie z tym przepisem do umów w sprawie warunków odpłatności za studia lub usługi edukacyjne, o których mowa w art. 99 ust. 1 ustawy, o której mowa w art. 1, zawartych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy stosuje się przepis art. 160a ust. 7 ustawy, o której mowa w art. 1, w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą.
Ustawa wchodzi w życie z dniem 01.10.2014r., wskutek wyjątkowego pośpiechu Ustawodawcy. Posiedzenie Senatu wyznaczono ad hoc, aby przegłosować ustawę bez poprawek, ad hoc dlatego, że na witrynie internetowej Senatu nawet śladu nie było informacji o wprowadzeniu tego do porządku obrad. Jednego dnia komisja przyjęła projekt bez poprawek, następnego dnia uzupełniono porządek obrad Senatu właśnie o punkt dotyczący tego projektu. Oczywiście senatorowie stwierdzili, że projekt nie jest bez wad, że nie jest doskonały, że wymaga poprawek, ale można to przecież zrobić później w drodze nowelizacji. Sory, skoro tak się tworzy prawo... dlatego też czytamy co jakiś czas w Rzepie, czy GP narzekania Sędziów TK o słabym poziomie legislacji, a my praktycy narzekamy na liczne nowelizacje, w których trudno się połapać.
Cóż, gdy pojawi się pierwsze orzeczenie na podstawie przepisu art. 32 cytowanej ustawy, sprawa zostanie wyczerpana w II instancji, bardzo chętnie sporządzę skargę konstytucyjną.

Na marginesie zauważyć trzeba, że w treści uzasadnienia projektu nie ma nawet śladu usprawiedliwienia, dlaczego Ustawodawca zastosował retroakcję i objął przepisami nowej ustawy sytuacje zaszłe, ale zaszłe tak dalece, że nie wiadomo, gdzie jest granica. Ustawodawca bowiem owej granicy nie postawił, nowela obejmuje więc także stosunki prawne zakończone już przed dniem wejścia w życie ustawy, ale jak daleko sięga ta regulacja - nie wiadomo, może nawet do roku 1990r., kiedy pojawiły się umowy o odpłatności za studia w ustawie z 12.09.1990r. o szkolnictwie wyższym, w której przewidziano możliwość odpłatności za studia (vide art. 23).

Należy wszak rozróżnić retroakcję od retrospekcji. Gdy Ustawodawca decyduje się wprowadzić retroakcję musi to wyjątkowo precyzyjnie uzasadnić, wyważyć różne sprzeczne interesy, chronione wartości, wytłumaczyć dlaczego nowa regulacja ma się posuwać tak daleko wstecz. Wytłumaczyć co z zasadą ochrony praw nabytych i dlaczego nie dozna ona uszczerbku, albo przynajmniej jakie inne wartości zasługują na większą aprobatę i ochronę. Tymczasem w uzasadnieniu tego projektu nie ma ani jednego zdania, słowa wręcz o konieczności wprowadzenia retroakcji za pomocą przepisu art. 32 tej ustawy.

I choć całą nowelizację należy ocenić bardzo dobrze, jako wyjątkowo postępową, to zazwyczaj problemy stwarzają takie małe ułomności ustawowe. Sprawa niewątpliwie doczeka się finału w Trybunale Konstytucyjnym, wówczas Sąd Najwyższy prawdopodobnie będzie zmuszony ponownie się wypowiedzieć w przedmiocie terminu przedawnienia roszczeń z umów o warunkach odpłatności za studia. Bo w październiku prawdopodobnie podejmie uchwałę zgodną z nowym, retroaktywnym przepisem. Gdy zaś TK deroguje niekonstytucyjny przepis, pojawi się konieczność nowej uchwały SN.

Póki co obserwujemy sytuację.

piątek, 8 sierpnia 2014

Sądowa magiczna formuła "zeznania są spójne i zborne" - uchybienia w ocenie dowodów

Praktycznie każde uzasadnienie wyroku, które wpada mi w ręce, o ile nie można w nim dostrzec zarzutów obrazy przepisów prawa materialnego, obarczone jest błędem w zakresie oceny materiału dowodowego, który w istocie sprowadza się do nieadekwatności do zasad logiki formalnej. 

Częstokroć Sądy, mając wyrobiony już pogląd i ocenę prawną sprawy, używają magicznej formuły, która ma cementować i legalizować zasadność poczynionych ustaleń, mianowicie "dowody w sprawie są ze sobą spójne i zborne", albo "zeznania świadków okazały się zbieżne i spójne". Ta formuła może zmylić czujność i sprowadzić nas na manowce, jednakże jej użycie zawsze wymaga przeprowadzenia przez Sąd uzasadnienia poczynionych ustaleń i wskazania, które to dokładnie elementy są ze sobą spójne. Tego już niestety Sądy nie czynią, myśląc, że ww. magiczna formuła załatwia sprawę.

Jednakże zawsze analiza poszczególnych dowodów, a przede wszystkim zeznań świadków pod kątem konkretnej okoliczności, wykazuje sprzeczności. 

Dla praktyków polecam sporządzenie tabeli i zestawienie tych zeznań ze sobą pod kątem oznaczonej okoliczności. 

A jak wykazać błąd logiczny?
Podaję przykład ustalenia braku spójności:
Skoro Sąd wyraża ocenę o braku spójności dwóch zeznań, a więc stawia w opozycji dwa konkurujące ze sobą (matematycznie) zbiory, powinien wykazać - dla uzasadnienia prawdziwości swego sądu - które konkretnie elementy jednego zbioru nie są kompatybilne z konkretnymi elementami drugiego zbioru. 

Przy założeniu, że zeznania jednego świadka stanowią zbiór twierdzeń o faktach, a jeden fakt stanowi jeden element zbioru, to po stronie Sądu spoczywa obowiązek wykazania, że dany element z tego zbioru (fakt) nie koresponduje z danym elementem drugiego zbioru 

Musimy zatem wyjść z następujących założeń:
1. świadek jest pewnym źródłem dowodowym, nośnikiem informacji;
2. aby wydobyć te informacje należy użyć pewnego instrumentu procesowego, jakim jest przesłuchanie;
3. wydobyte informacje uzyskują kształt procesowy o uzyskują status zeznań;
4. zeznania z kolei to pewien określony zbiór złożony z elementów, czyli z faktów.

Powinno się przyjąć przy ocenie zeznań metodologię zakładającą matematyczne myślenie, sprowadzające się do procesu porównania zbiorów, np. zbioru X, składającego się z elementów a, b, c, d, e, ze zbiorem Y, składającym się z elementów a, b, c, d, e.

X ∈ (a, b, c, d, e)
Y ∈ (a, b, c, d, e)

Teraz musimy postawić sobie pytanie, czy te zbiory są sobie równe:

tj. czy X = Y   ?

A przecież, zbiory są ze sobą równe (X = Y) , jeżeli każdy element ze zbioru X  należy do zbioru Y i każdy element ze zbioru Y należy do zbioru X, czyli:
X = Y ↔ X ∈ Y ∧ Y ∈ X


Jeżeli X ≠ Y, to nie możemy stwierdzić, że zeznania X są spójne z zeznaniami Y. 

Analizie oczywiście należy poddać każdy z elementów obydwu zbiorów, bo wystarczy, że jeden element ze zbioru X nie będzie korespondował z jednym z elementów ze zbioru Y, aby stwierdzić, że 
X ≠ Y, a więc, że zeznania nie są spójne.

Każdorazowo więc musimy porównywać ze sobą dowody, w szczególności zeznania świadków na zasadzie traktowania ich jako matematyczne zbiory pewnych elementów (faktów). Jeżeli fakt, który podaje świadek nie koresponduje z faktem, który podaje drugi świadek, to nigdy nie będziemy mogli powiedzieć, iż ich zeznania są spójne. Skoro więc nawzajem się wykluczają, to na ich podstawie nie jest możliwe zrekonstruowanie jednolitego stanu faktycznego sprawy. 

Myślę, że jest to pewien sposób na skuteczny zarzut błędnej oceny materiału dowodowego, tj. dokonanej przy naruszeniu zasad logiki formalnej. 

Polecam więc zabawę w zbiory :-)